niedziela, 27 maja 2012

Rozdział 9- Nie waż się mówić tak do mnie, rozumiesz?


Nie wiedziałam, jak mam zachować się w tym momencie. Pamela wylewała na moje ramię tysiąc łez, a ja stałam w bezruchu i nie wiedziałam, co zrobić. Nie znałam przyczyny jej zachowania. W pewnym momencie ujrzałam za drzwiami Caren wpatrującą się jak najdalej
-Co ty robisz?- zapytałam dalej trzymając w uścisku Pamelę
-A, zagapiłam się, na coś..- powiedziała z uśmieszkiem i odwróciła się w naszą stronę. Jej radosna mina znikła od razu, po zobaczeniu zapłakanej przyjaciółki
-Co się stało?- zapytała w panice
-Caren, możesz na chwilkę zostawić nas same?
-Ale o c….
-Później postaram ci się to wyjaśnić- odparłam
Nic więcej nie mówiła, przytaknęła głową i po schodach wbiegła na górę. Zapałam za rękę Pamelę i zaprowadziłam ją na kanapę. Dziewczyna drżała, więc przykryłam ją kocem, który leżał na fotelu. Była w rozsypce, więc postanowiłam złagodzić atmosferę i uspokoić ją. Zrobiłam dla niej gorącą herbatę, gdy dziewczyna naprała pewności postanowiłam poznać jej przyczynę smutku
-Pamela..
Dziewczyna lekko uniosła głowę, widać było w jej oczach rozpacz, wielki smutek
-Opowiedz mi wszystko- zaczęłam
-Ja nie wiem… po prostu- odpowiedziała jąkając się z podenerwowania
-Czego nie wiesz, opowiedz mi wszystko- powiedziałam pewnie, lecz nadal spokojnie.
Pamela popatrzyła na mnie, chyba była już gotowa
-Rouse.. boję się- zaczęła
-Czego się boisz?
-Boję się tego… boję się, że mogę być w ciąży
Gdy usłyszałam jej słowa zakryłam usta dłonią. Byłam zszokowana, i jednocześnie przestraszona. Ciąża? Wiedziałam, że to najgorszy moment jaki mógł jej się teraz przytrafić. Pamela ma 18 lat, ojcem na pewno jest Zayn, który ciągle wyjeżdża w trasy i zajęcie się jego przyszłą rodziną było by po prostu niemożliwe. Wiem, co przeżywa w tym momencie. Pamiętam czasy, gdy dowiedziałam się o ciąży Missy. Była całkowicie załamana, a w jej głowie legły nawet próby samobójstwa. Ja mogłam tylko i wyłącznie wspierać ją i pomagać, nic innego. Lecz z biegiem czasu chyba pokochała to dziecko
-Jak to możesz być w ciąży?
-Podejrzewam to
-Na jakich podstawach?
-Pamiętasz wczorajszy wieczór?
-No pamiętam, ale co w związku z tym?
-Wcale nie wypiłam dużo. Upiłam tylko kilka łyków drinka, którego mi dałaś, a mi nigdy nie zdarzało się rzygać jak kot po takiej dawce alkoholu. Czuję się strasznie Rouse, jak ja będę w ciąży… Ja nie mogę. Przez takie coś mogę nie tylko rozwalić życie sobie, ale mogę rozwalić 1D. Wiem, że Zayn mnie nie zostawi
-Spóźnia ci się?
-Powinnam dostać ze 3 dni temu
-Spokojnie, to może się zdarzyć, a czy w ogóle robiłaś testy ciążowe?
-Nie, nie robiłam
-Dlaczego?
-Nie chcę robić testów!- wrzasnęła, a ja popatrzyłam na nią ze zdziwieniem
-Dlaczego?
-Bo im nie ufam
-Dobra, to zbieraj się- powiedziałam i założyłam na siebie kurtkę jeansową
-Gdzie?
-Jedziemy do lekarza- odparłam
Zdjęłam z niej koc i podałam jej swoją bluzę, ponieważ na dworze nie było za ciepło. Weszłam na górę i poinformowałam Caren o tym, że idę z Pamelą na miasto. Nie chciałam na razie mówić jej o tym, co Pamela powiedziała mi. Wyszłyśmy z domu i udałyśmy się w stronę samochodu. Wsiadłyśmy do niego, i pojechaliśmy do ginekologa. Moja towarzyszka niechętnie udała się w stronę gabinetu. Wahała się oraz wymigiwała. Nie chciała nawet słyszeć o ciąży. Po namowach jednak udała się za lekarzem, a ja zaczekałam na korytarzu. Usiadłam na krześle podkuliłam nogi i oparłam na nich brodę. Byłam zniecierpliwiona. Mimo tego, że nie znałam Pameli zbyt długi czas, to traktowałam ją jak dawną przyjaciółkę, i zrobiłabym wszystko, aby w tej chwili nie została sama. Wstałam i zdenerwowana chodziłam po holu. Zachowywałam się tak jakby to było moje dziecko. W pewnym momencie drzwi pokoju otworzyły się, a z n niego wybiegła przeszczęśliwa Pamela. Rzuciła mi się na szyję i dziękowała za moje namowy
-Czyli, że wszystko w porządku?- zapytałam podminowana
-Tak, wszystko w porządku- odparła z wielkim uśmiechem na twarzy
Była to dla niej wielka ulga. Od razu zrobiła się promienna i po prostu ‘chwyciła swój dzień’. Miło było patrzeć na nią, gdy jest tak radosna. Wsiadłyśmy do samochodu i wróciliśmy do domu
-Ej, skoro nie jesteś w ciąży, to skąd wzięły się te objawy
-Może coś zjadłam, lub mam słabszą głowę niż myślałam- odpowiedziała i wybuchłyśmy śmiechem.
Podwiozłam ją pod dom chłopaków, którzy byli akurat w ogrodzie i bawili się zraszaczami
-Część chłopaki- zawołałam
Nie usłyszałam odpowiedzi, w zamian za to na moją głowę została wylana woda z wiaderka, a Pamela została opryskana z węża ogrodowego. Popatrzyłyśmy po sobie i uśmiechnęłyśmy się zadziornie
-Zemsta!!- krzyknęliśmy i rzuciliśmy się na chłopaków. Po drodze chwyciłam węża i zaczęłam gonić chłopaków. Moim pierwszym celem był loczek, który wolał na moją fryzurę wiadro zimnej wody. Potraktowałam jego włosy w bardzo drastyczny sposób, wtedy miał minę zabójcy, ale no cóż… bywa. Potem rzuciłam się na Louisa, a Pamela na Nialla i Zayna. Został już tylko Liam. Popatrzyłam się na niego ze znaczącym wzrokiem i przebiegłym uśmieszkiem
-O niee!- zaczął mówić i powoli się wycofywać
-Ha, o tak!- wrzasnęłam i ruszyłam za nim w pogoń. Dotarliśmy na tył domu, nie było nikogo w pobliżu. Skubaniec był szybki, leż gdy już byłam dokładnie za nim i miałam go oblać wodą, węża już nie starczyło, a ja potykając się o wystający korzeń upadłam prosto na Liama. Leżałam tak na nim i byliśmy w lekkim szoku, po chwili jednak oboje wybuchliśmy śmiechem. I tak trwaliśmy. Nie mogliśmy się uspokoić. Gdy troszkę opanowaliśmy emocje Liam popatrzył na mnie tak ciepłym, a za razem znaczącym wzrokiem. Uśmiechnęłam się szeroko, a ten zaczął się przybliżać, jakoś nie chciałam protestować, byliśmy już tak blisko, gdy w pewnym momencie wbiegła cała reszta
-Ejejejej, co tu za romanse powstają?- zapytał Hazza
-Nie lubię słowa romans!- odpowiedziałam
-A to niby czemu?
-Nie lubię nic z takich rzeczy
-Nie lubisz troszkę pożyć bliżej z drugą osobą?- zapytał Louis
-Nie o to chodzi- warknęłam
-No to o co?
-Może kiedyś wam to wytłumaczę- odparłam
Spojrzałam na siebie. Byłam cała mokra, a na dworze było dość zimno
-Chodźcie do domu- zaproponował Niall
Weszliśmy do środka, ja udałam się do łazienki i wytarłam włosy, twarz i ręce w ręcznik
-Kurcze nie mam za bardzo co ci dać na przebranie, skończył mi się w tym mieszkaniu zapas ubrań- powiedziała Pamela z uśmieszkiem
-Jakoś dam Se radę- w tym momencie poczułam ciarki na plecach, a przez ciało przebiegł zimny wiatr. Momentalnie zaczęłam trząść się z zimna
-Czekaj, mam jakieś spodnie- powiedziała Pamela i wręczyła mi je do ręki
Natychmiastowo je przeprałam, czułam się już nieco swobodniej. Jednakże ciągle miałam na sobie całą mokrą koszulkę i jeansową kamizelkę
-Chodź ze mną- powiedział Liam i złapał mnie za rękę.
Poszliśmy na górę i wkroczyliśmy do jego sypialni. Liam otworzył szafę, wyjął z niej szarą koszulkę skejtowską, która od razu mi się spodobała. Była długa i luźna. Przebrałam się i podeszłam do lustra
-Ta koszulka jest genialna- powiedziałam
-Dzięki- odpowiedział z uśmieszkiem- Zaraz, ale w samej koszulce będzie ci zimno- powiedział i znów zaczął szukać czegoś w szafie. Wyjął z niej czarną bluzę. Była tak samo świetna jak koszula, którą miałam na sobie. Założyłam ją i jeszcze raz przeglądałam się w lustrze
-Nie odzyskasz już tych rzeczy- powiedziałam, na co ten zachichotał
-Świetnie w tym wyglądasz- dodał szeroko się uśmiechnął
Zeszliśmy na dół
-Ooooo, bombowo wyglądasz- rzekli na raz chłopcy
-Śliczny skejcik- dodała Pamela
-Nie przeginajcie- odparłam i pogroziła  palcem
-Dobra, ja muszę się zbierać. Caren jest sama w domu, a ja jutro mam ostatni dzień do wyjazdu
-Jakiego wyjazdu?- zapytał lekko zawiedziony Liam
-Do mojej szkoły. Skończyła się przerwa a ja muszę wracać do Londynu, bo tam się uczę. Tu przyjeżdżam tylko odwiedzić znajomych i rodzinę
-A Caren?- zapytał Niall- Też wyjeżdża?
-Nie, ona tu zostaje do końca szkoły, czyli jeszcze dwa miesiące. Chyba nie przemyślała tego do końca. Pewnie zapomniała, że mam szkołę. I teraz będzie nocować w moim domu tylko z moimi rodzicami
-Niech wpada też tutaj- powiedział Niall
-Przekażę jej to- odparłam
Pożegnałam się ze wszystkimi i wyszłam. Wsiadłam do samochodu i udałam się w stronę domu. Gdy przejeżdżałam koło mieszkania Marcina zobaczyłam Missę, która rozmawiała z nim na werandzie. Natychmiast się zatrzymałam i obserwowałam sytuację. W pewnym momencie chłopak objął ją w pasie. Wyglądało to tak, jakby ją pocieszał. Missa w końcu udała się do domu. Gdy była już daleko, wyszłam z samochodu i udałam się w jego stronę. Był strasznie zdziwiony, kiedy mnie zobaczył
-Ty tutaj?
-Przeszkodziłam ci w czymś?
-Nie, oczywiście, że nie- uśmiechnął się i pocałował w policzek- długo się nie odzywałaś.
Zachowywał się tak, jakby nic się nie stało. On miał to gdzieś. Olał to, co mi powiedział, i to, że jego ‘kochana’ dziewczyna mogła być zgwałcona
-Lecz podczas mojej nieobecności ty chyba nie za bardzo się nudziłeś
-O co ci chodzi?
-Co ona tu robiła?
-Tu obserwujesz mnie?
-Co ona tu robiła?
-To moja przyjaciółka, tak jak twoja?
-Czyżby? Nie spodziewasz się jakiś narodzin?
-O czym ty teraz zn…- teraz popatrzył na mnie z niedowierzaniem- żartujesz, tak? Myślisz, że to moje dziecko? Tak? Że to ja zrobiłem dziecko Missie? Jesteś chora- wrzasnął
-Nie waż się mówić tak do mnie, rozumiesz?
-Przychodzisz do mnie do domu, robisz aferę i sugerujesz mi, że zrobiłem komuś dziecko! Czy tu chodź raz…- teraz przyjrzał mi się dokładnie- Co to kurwa jest?
-O czym ty mówisz?
-Co ty masz na sobie?
Spojrzałam na koszulkę i bluzę, którą dostałam od Liama
-Ubrania- odparłam głupio
-Czyje to jest? Ty mnie kurwa zdradzasz!- wrzasnął
-A my w ogóle jesteśmy razem?- zapytałam
Teraz popatrzył na mnie już troszkę poważniej. Był chyba zawiedziony i nie do końca wierzył moim słowom
-O czym ty mówisz? Jesteśmy parą przez 3 lata!- krzyknął ile sił miał w płucach
-Może jeszcze raz przemyśl swoje słowa, co?
-Czyli, że co? Zrywasz ze mną?
Nie odpowiedziałam mu
-Może jeszcze dla tamtego gościa?- spojrzał na mnie jeszcze raz- To jego ciuchy?
-Wiesz, nie umiesz być w związku
-Wiesz co? Odpierdol się. Proszę bardzo. Zrywaj ze mną! Mam to w dupie!!- wrzeszczał.
Wszedł do domu i z całej siły trzasnął drzwiami. Wróciłam do samochodu. Momentalnie zaczęłam płakać jak małe dziecko. Odjechałam. Nie byłam daleko od domu. Mój telefon nagle zaczął dzwonić. Schyliłam się do schowka i wyciągnęłam z niego komórkę. Dzwoniła Caren

-Halo?
-Gdzie jesteś?
-Jestem już blisko domu
Uniosłam głowę nad kierownicę. Zobaczyłam dwa światła będące już przy mnie
-…………………..

-Haloo, ej Rouse, jesteś tam? Rouse, to nie jest śmieszne powiedz coś, Rouse! O mój Boże, Rouse!!!!






4 komentarze:

  1. Kobieto ty tworzysz arcydzieło. To nie jest takie zwykłe opowiadanie. Ty potrafisz manipulować czytelnikami tak aby cały czas byli w niepewności i pod napięciem. Zdolne mam dziecko <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O, zerwali ... To było do przewidzenia. Pamiętaj, rób tak, jak ci podpowiada serce. #muchlove

    OdpowiedzUsuń
  3. kurdeee. zaraz chyba nie wytrzymam . masakra. łądnie cię tka bardzo prosze pisz następne opo. <333

    OdpowiedzUsuń
  4. Woooooo ... brak słów. Jesteś genialna ! Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń