czwartek, 10 maja 2012

Rozdział 1- Nie jestem taka!


Ranek. Słońca brak. Poetyckie rozmarzenia. Siedziałam przy stole mieszając herbatę. Jak zwykle była ona wykwintna.
"Ojczym przyjeżdża?"- pomyślałam.

Tak, na pewno przyjeżdża. Inaczej moja starsza nie kupywałaby jedzenia i picia w dziesięciu smakach, nie siedziałaby całymi dniami w toalecie, i nie robiłaby mi śniadania w obcisłej sukience, którą ciągle poprawiała. Podeszła do luserka, po czym wyjęła z koszyczka obok usz do rzęś i kredkę do oczu
-Twój ukochany nie rzuci cię z powodu nierównej kreski nad okiem- powiedziałam z dumą w głosie, jednakże ona nic nie odpowiedziała. Poprawiała znów kolejną tonę makijażu.
"Paranoja"- przeszło mi przez myśl.
-Dawid dzisiaj przyjeeżdża- zaczęła
-I co?
-Zawsze wtedy wychodzisz, chciałabym, aby tym razem było inaczej. Proszę, poznaj go troszkę, on jest bardzo fajny i bardzo..
-Łapię. To twój facet, to ty lepiej go poznaj, ty nie chciałaś poznawac Marcina, on też jest bardzo fajny
-Ale Dawid został twoim ojcem
-Ojczymem- poprawiłam ją
-Chcę po prostu, żebyś miło spędziła z nami czas
-A potem będziesz chciała mnie usunąc z domu?
-Przepraszam?- zapytała ze zdziwieniem
-Och daj spokój, chyba nie chcesz miec w domu latającej córki podczas gdy ty będziesz się kochac ze swoim facetem, to trochę niezręczne.
Matka popatrzyła na mnie lekko zawstydzona
-Poza tym, umówiłam się z Marcinem, będę u niego na noc, prawdopodobnie..
-Tak, może masz rację.
W tej chwili lekko zarechoałam. Podniosłam się z krzesła, wzięłam torbę leżącą obok siebie, udałam się w stronę drzwi. Zanim wyszłam, wróciłam do kuchni i stanęłam na przeciwko mojej mamy
-Ej, ale wiesz, nie szalej z nim tak batdzo, lubię byc jedynaczką
-No wiesz!- krzyknęła z uśmiechem na twarzy, po czym pstrykła mnie w nos.
Ucałowałam ją lekko w czoło i poszłam do Marcina.


***


Byłam juz pod domem mojego chłopaka, gdy ten otworzył drzwi lekko się zdziwił
-No proszę, moja księżniczka, już nie obrażona?
-O daj spokój!
Rzuciłam na niego gniewne spojrzenie, wpakowałam się do domu i udałam się w kierunku jego sypialni
-Acha, rozumiem, jestem tylko przykrywką dla twojej mamy?
Szeroko się uśmiechnęłam
-No ile można?!- zapytał ironicznie
Podszedł do mnie, zapewne w celu objęcia i pocałowania
-O nie! Ty przeproś!
Na moja propozycję odparł tylko "pfff"
-Nie, to nie
Rzuciłam się na jego łóżko. Było to moje ulubione miejsce.


***


Po dłóższej chwili wylegiwania się na miękkiej pościeli, Marcin zgasił światło i po cichu wślizgnał się do łóżka. Po tym kroku lekko oddaliłam się na skrawek łóżka.
"Jesteś głupi, wystarczyło powiedziec jedno magiczme słowo, a w tej chwili na łóżku leżałabym już bez ubrań, ale jak chcesz, to udawaj twardego, tchórzu!"- rozmyślałam.


Zapadła cisza, dośc niezręczna, nigdy tak nie była między nami... samotnie.
Chciałam się do niego przytulic, ale nie chciałam ulec pierwsza, nie chciałam, żeby myślał, że gdy zrobi słodkie oczka rzucę mu się w ramiona.
"Daj mężczyźnie powód do tego, żeby wiedział, co zrobił źle"- tak powtarzała babcia Anonia. Mimo, że babcia, jej słowa były bardzo mądre i miały to coś. Moje rozmyślenia przerwał dreszcz. Skąd się wziął? Pewien "ktoś" przesówał koniuszkami palców po moich ramionach.
"Przeprosi w końcu?"- pomyślałam.
Jednakże z jego ust nie wydobyły się żadne słowa, chyba tylko to co robił, było jego przeprosinami.


Zamknęłam oczy i lekko odpłynęłam.
"Ej, co jes do cholery? Nie gram w romansidle! Jak już mam się kochac, to tak, jak ja chcę, nie będę udawac wyreżyserowaną scenkę miłosną z godzinną grą wstępną. Dośc tego przejeżdżania po ramionach!"
-Ej, jak już chcesz to zrobic to zrób to po ludzku, nie udawaj scenu erotycznej z brazylijskiego filmu erotycznego!
Chłopak chyba wiedział, o co mi chodziło. Złapał mnie za nadgarstek, mocno pociągnął w swoją stronę tak, że już po chwiliznalazłam się na nim. Bez spojżenia, bez słowa zabrał się do roboty, i to właśnie dobrze. Nie lubię słodkich słówek, 2- godzinnych romansów. Jak komus powiedziałam, że go kocham, to niech to wie już do końca, i mam w czterech literach co mówia inni. Nie jestem różową landrynką. Nim się obejżałam moje ubrania leżały na poręczach od łóżka i na ziemi.

Takie srutu-tutu, ale było mi dobrze. Nie myślałam o niczym. Po godzinnym poznawaniu siebie dokładniej położyłam się na jego klacie.
Przypomniało mi się to, co ostatnio zaszło na wiosce. Moja dobra przyjaciółka Missa zaszła w ciąże. Tak to jest, jak się puka z obcymi na imprezie. No dobra, jej wybór, ale czemu?


To ona zawsze ostrzegała nas przed takimi rzeczami. Na lekcjach wychowania seksualnego zawsze brała jak największą ilośc prezerwatyw. Niektórym wydawało się to dziwne, ale według mnie dziewczyna się szanowała. Co się sało ym razem? To ona robiła mi wykłady na emat bespiecznego seksu. Cos musiało się czaic w ciemnościach, ale Missa nie ma zamiaru o tym rozmawiac. Tylko czemu? Każdy mówi, że to dziecko Antona. Jednak Anton siedzi w Londynie, bo zachorowała jego starsza. Missa mówiła, że z nim jest w ciąży, ale on siedzi za granicą od ponad roku.
Co to ma byc? "Późno-zapłonowa ciąża?". Rozmyślałam wtedy o wielu rzeczach.
-Rouse, wiesz, że dzisiaj jest środa?
-Tak wiem
-Więc co ty jeszcze tu robisz?
-Dyskoteka!- wrzasnęłam- ale jest dopiero siódma.
Dyskoteka była najlepszą sprawą u nas na wiosce, jest organizowana co dwa tygodnei w środę. Zbierają się tam wszyscy i balujemy do późnej nocy, jest genialnie, trzeba tylko troszkę uwarzac.Po dłuższej chwili powiedziałam
-Czemu po prostu nie pójdziesz ze mną?
-Nie lubię dyskotek
-Nie lubisz się bawic?
-Nie lubię tańczyc!
-No dobrze!
W sumie nie miałam pojęcia czemu Marcin nie chce chodzic na imprezy. Kiedyś za tym szalał. Usłyszałam dzwonek sms-a mojej komórki
"Jak chcesz, to wracaj do domu, mama"
"Łał, nie pośpieszyliście się za bardzo?"- wysłałam wiadomośc.
I tak musiałam wrócic do domu, żeby się przebrac i umalowac.


***


Gdy byłam już w sypialni rzuciłam się na swoją szafę i powyrzucałam z niej wszystkie rzeczy. Postanowiłam założyc czarną, luźną koszulę, która opada na jednym ramieniu, ktrótkie spodenki, i czarne trampki. Podmalowałam się, umyłam i wyszłam z domu. Pod brzozą czekali już na mnie wszyscy kumple. Wszyscy popędziliśmy na balety.

2 komentarze:

  1. Super.!! :D Widać, że masz na to jakiś pomysł. Tak szczerze, to już się powoli domyślam jak to się może potoczyć, ale może narazie nie będę tego zdradzała :) Czekam na next'a *-* <3

    OdpowiedzUsuń
  2. kochaam to <3 i czekam na następny rozdział;D. była bys tak miła i dodała go jeszcze dzis ?;D

    OdpowiedzUsuń