sobota, 2 czerwca 2012

Rozdział 12- Nie rób ze mnie tego czym nie jestem


Uznaliśmy wszyscy, że najwyższa pora wrócić do domu. Pojechaliśmy do kwatery chłopaków. Podczas jazdy wraz z Pamelą pogłębialiśmy wiedzę o chłopakach, a ta informowała mnie o takich rzeczach, że co chwila wybuchałam niekontrolowanym śmiechem
-Z czego taki brecht?- zapytał Niall
-A tek Se.. plotkujemy- ostatnie słowo wypowiedziałam przez śmiech
-Pamela, co ty jej mówisz?- zapytał Lou
-Nic marcheweczko, ty lepiej patrz na drogę- odparła
Nie wierzyłam w to, co chłopaki wyprawiali w wolne chwile. A gdy Pamela zaczęła
opowiadać mi nawet najdziwniejsze życiorysy, czułam, że lubię ich jeszcze bardziej. Spojrzałam na zegarek w telefonie. Dochodziła północ, a po niecałych 5 minutach byliśmy już w ciepłym domku chłopaków. Niall przebił się przez wszystkich i z hukiem rzucił się na lodówkę, o mało się przy tym nie żegnając z życiem. Nie miałam już siły na zabawy więc chciałam wracać do siebie
-Louis, odwieziesz mnie?- zapytałam
-Gdzie?
-A gdzie indziej mogę jechać po 12 w nocy?
-Nie lepiej ci zostać tu?- zaoferowała Pamela
-Nawet gdybym chciała, to i tak nie mam rzeczy na jutro
-Wygrzebię ci coś u mnie- powiedziała
Po dłuższych namowach zgodziłam się. Poszłam z przyjaciółką do kuchni u usiadłyśmy przy stole obok siebie
-W barku jest wino, napijemy się?
-Polej- odparłam wznosząc ręce
Po chwili wróciła z butelką ‘napoju’ i wlała do dwóch kieliszków. Lubiłam gadać w takiej atmosferze
-A ze zdrowiem jak?- zapytała
-Jest już wszystko dobrze- odparłam, wiedziałam, że nie chce się wypytywać o szkołę, nie chciała mnie po prostu dołować. Obaliłyśmy prawie całą butelkę, wymieniałyśmy się różną ‘wiedzą’ na każdy temat (wliczając także chłopaków) i poznawałyśmy się bardziej
-Ale ploooty!- krzyknął ktoś z salonu
-Stul się!- wrzasnęłam w kierunku przebywania chłopców.
Pamela podniosła butelkę wina
-Już nie ma- odpowiedziała a ja zrobiłam smutną minkę
-To rozpoczniemy kolejną- powiedziała i podeszła do barku
-Nie ma już wina, ale jest coś takiego- odparła, po czym wyjęła z szafki Daniels’a
-Polej- wrzasnęłam
Procenty były ostrzejsze, ale jakoś nie przeszkadzało to nam. Tak samo jak Pamela miałyśmy mocne głowy, więc nie zważałyśmy na to, jak duże ilości alkoholu już wypiłyśmy. Po pewnym czasie język zaczął się płatać, byłyśmy przy końcu butelki, nie piłam ostatnimi czasy tyle, więc chyba byłam już wstawiona, podobnie Pamela. Gadałyśmy głupstwa, darłyśmy na cały głos, chłopcy nie wiedzieli, że w ich kuchni odbywa się degustacja, no ale cóż
-Mój miś!- wrzasnęłam i wstałam prawie co upadając
Pamela tylko coś pomruczała i z hukiem oparła głowę na stół. Prawie czołgając się dotarłam do salonu, gdzie od razy wszystkie oczy skierowane były w moją stronę
-Liam, skarbie, gdzie mój miś!- wrzasnęłam podtrzymując się ściany
-No tu, na kanapie Se leży- odparł
Zabrałam się, aby podejść do maskotki, jednakże jedyne co zrobiłam, to wywróciłam się na dywan
-Ej co ci jest- zapytał Harry, a chłopacy momentalnie podbiegli do mnie



***Z perspektywy Liama***

Wszyscy obtoczyliśmy leżącą na podłodze Rouse, pomagałem jej wstać, gdy nagle poczułam charakterystyczny zapach
-Czujecie?- zapytałem
-Ale co?- popatrzyli na mnie z zainteresowaniem
-Jest wstawiona- odparłem
Złapałem ją w talii i postawiłem jakoś na nogi. Nie miała siły ustać więc ciągle ją trzymałem
-Zaraz, Pamela!- wrzasnął Zayn
Ruszył do kuchni z hukiem, a po chwili doczłapał do salonu ‘nieprzytomną’ Pamelę
-To żeście zabalowały- powiedział Louis
-Dobra, zabieram ją do siebie, ty Zayn też powinieneś przetrzymać Pamelę w sypialni- powiedziałem. Chłopak przytaknął głową i pomógł jej Welc po schodach. Nie mogłem zrobić tego samego z Rouse, ponieważ stawiała opór i nie chciała iść. Wziąłem ją na ręce i ruszyłem w stronę mojej sypialni. Gdy przechodziliśmy jej próg dziewczyna wplątała dłonie w moje włosy. Położyłem ją na łóżku, jednakże ta nie chciała mnie puścić
-Nie idź..- wymamrotała
-Połóż się spać i odpocznij
-No ale zostań- wybełkotała
Usiadłem obok niej, lecz ta położyła mnie na materacu i oparła swoją głowę o moją klatkę piersiową, całkowicie pozbawiając mnie ruchu. W ogóle nie przeszkadzało mi to, cieszyłem się, że mogę być tak blisko niej. Marcin niema pojęcia, co stracił. Jednakże była pijana, i robiła to wszystko pod wpływem alkoholu. Czy zrobiła by tak gdyby była trzeźwa? Nie wiem, może nie chciała niczego ukazywać. Zbierała się po utracie marzenia i chłopaka, a ja nie umiałem jej pomóc, nie umiałem. Dziewczyna leżała we wszystkich ciuchach w chaotyczny sposób
-Rouse, musisz się przebrać- powiedziałem, ta tylko zamruczała
-No już, mykaj do toalety.
Dziewczyna podniosła się i przeturlała się do toalety. Bałem się, że może coś sobie zrobić, rozbić głowę o kant wanny lub prysznica, więc wszedłem za nią. Opierała się o szafki, nie funkcjonowała
-Co ty jutro zrobisz ze sobą?
-Będę żyć- odparła dumnie
-Dobra, ściągaj te ciuchy- powiedziałem i poszedłem szukać jej jakiś rzeczy na przebranie. Wybrałam jakąś bluzkę i spodenki, wróciłem do pomieszczenia gdzie Rouse zdejmowała, a raczej próbowała zdjąć bluzkę. Robiła to w przekomiczny sposób, chyba powinienem jej pomóc
-Ręce do góry- powiedziałem podchodząc do niej. Zrobiła to od razu, a ja pomogłem zdjąć jej bluzkę
-Włóż to- powiedziałem podając jej wcześnie wybraną swoją bluzkę. Wzięła ją i ‘próbowała’ założyć. Wybuchłem śmiechem
-Do góry- powiedziałem jeszcze raz i włożyłem na nią bluzkę
-Dobra, teraz musisz Se sama poradzić- powiedziałem i położyłem spodenki na komódce.
Nie chciałem zajść zbyt daleko, nawet gdy jest pijana. To chamskie. Udałem się do pokoju i usiadłem na łóżku. Myślałem nad Rouse. Muszę przyznać. Podobała mi się. I to bardzo. A wszystko wzrosło gdy pocałowałem ją pierwszy raz w klubie, potem gdy graliśmy, ale to było tylko wyzwanie, a na koniec w szpitalu. No głupi jestem. Zawsze byłem tym rozsądnym, i nie pakowałem się w głębsze związki z dopiero poznanymi mi dziewczynami. Ale ona nie jest zwykłą dziewczyną, o nieee. W żadnym wypadku. Jest idealna. Delikatna, ale stanowcza. Nie użala się nad sobą, nie jest typową nastolatką, która uwielbia róże, romanse, zakupy i wysokie szpilki. Ona uwielbia horrory, dreszcze adrenaliny i trampki. Ale problem jest taki, że… ja jeszcze nie zapomniałem. Nie zapomniałem o.. o Danielle. Nie! Weź się człowieku pierdolnij w beret! Danielle to przeszłość. A Rouse to… przyszłości? Z przemyśleń wyrwała mnie Rouse wychodząca z łazienki. No nie.. w tej koszuli, która całkowicie zasłaniała jej spodenki wyglądała tak… no tak.. seksownie. Dziewczyna chyba powoli dochodziła do siebie. Była już pewniejsza, a ja jak debil wpatrywałem się w nią jaw w obrazek
-Coś nie tak?- zapytała
-Tak. Znaczy nie, nie, wszystko dobrze- odpowiedziałem
-Chyba za dużo wypiłam- stwierdziła łapiąc się za głowę
-Ale szybko dochodzisz do siebie, jestem pełen podziwu- odparłem z uśmieszkiem
Rouse usiadła obok mnie, poczym opadła na poduszki
-Skutki dopiero odczuje jutro
-Dasz radę
-Dobra, idź połóż się spać, odpocznij- wstałem i udałem się w stronę drzwi
-Czekaj, możesz tu zostać? Lepiej nie zostawiaj mnie w takim stanie
-A to czemu?
-Ostatnio skończyło się występem w domu spokojnej starości- na widok jej miny wybuchłem śmiechem
-To nie moja wina!- wrzasnęła
-Dobra dobra- odparłem i położyłem się obok niej, po drodze gasząc światło -A teraz wio spać
Rouse obróciła się w moją stronę i położyła głowę na mojej klatce piersiowej. Zasnęła od razu.

***Z perspektywy Rouse***
Zasnęłam nieziemsko szybko. Doskonale pamiętam co wydarzyło się poprzedniej nocy. Przynajmniej tą cześć spędzoną z Liamem. Nawet nie wiem co się wpakowuje. Zawsze byłam buntowniczką, a może nadal jestem? Tylko no.. bez przegięcia. Spojrzałam na zegarek stojący na komodzie. Godzina 10:17. No trzeba się zbierać. Delikatnie odsunęłam się od chłopaka i zebrałam się z łóżka. Moja głowa chyba eksplodowała. Zeszłam na dół, sięgnęłam do szafki z lekami i sięgnęłam po aspirynę. Postanowiłam wziąć poranną toaletę, no ale.. nie miałam ubrań. Weszłam do pokoju, w którym spała Pamela z Zanem. Tak słodko wyglądają, kiedy śpią przytuleni do siebie
-Pamela- syknęłam a ta tylko burknęła pod nosem.
Podeszłam do jej szafy, wyciągnęłam szare jeansy i czarne trampki. Nie mogłam jakoś wybrać żadnej bluzki, jakoś nie miała tego ‘mojego’ stylu. Coś błysnęło mi w główce i wróciłam znów do pokoju Liama. Podeszłam do jego szafy i zaczęłam poszukiwania. Wybrałam szarą bluzkę, która była na serio świetna, przebrałam się i spojrzałam w lustro. Strzał w 10! W pewnym momencie mój telefon zadzwonił. Był to sygnał sms-a. Spojrzałam na wyświetlacz, o dziwno zdziwiło mnie, gdy na ekranie widniało zdjęcie Missy

„Cześć kochana. Przepraszam, że tak dawno się nie odzywałam. Słyszałam co cię stało i bardzo mi przykro. Tak dawno cię nie widziałam, może chciałabyś się dzisiaj spotkać? Odpisz szybko- Missa.

Bardzo ucieszyła mnie wiadomośc od Missy. Była moją najlepszą przyjaciółką od lat. Od czasu ciąży nie rozmawiałyśmy, i znacznie odsunęłyśmy się od siebie

„No cześć. No pewnie, że gdzieś wyskoczę. Gdzie i kiedy?”

„Idź już pod klub, będę czekać”

Mina od razu była uśmiechem. Nagle z góry schodził Niall
-No Liam niedługo straci całą zawartość garderoby
-Oczywiście, pozdrów wszystkich jak wstaną
-Wychodzisz gdzieś?
-Ciekawość jest grzechem- odpowiedziałam i wybiegłam z domu. Tak bardzo cieszyłam się z naszego spotkania.


Z daleka widziałam już uśmiechniętą Misse, która machała do mnie jak wariatka. Rzuciła mi się na szyję i nie zamierzała pościć
-Nie masz pojęcia, jak się stęskniłam 
-Nie tylko tu, uuuuu widzę, że nasza pociecha jest już widoczna 
-Niedługo ujrzy świat

Udałyśmy się do kawiarni, gdzie rozmawiałyśmy większość czasu
-Tak strasznie mi przykro
-Daj spokój Missa, stało się, ja nie będę już rozpaczać, ty mów jak ty się czujesz
-U mnie dobrze, wszelkie badania zrobione, tylko czekać na sygnały-  wiedziałam, że muszę zapytać ją o Marcina. Podejrzewałam, że to może być jego dziecko 
-Missa, mogę ci zadać pytanie?
-Wal śmiało
-Kto jest ojcem dziecka?- zapytałam
-Przecież mówiłam, że Anton
-Anton półtora roku siedzi NY, a ty jesteś w 7 miesiącu ciąży, błagam cię, nie rób ze mnie tego czym nie jestem
-Możemy nie rozmawiać o tym? 
-Dlaczego to ukrywasz, mówiłaś mi wszystko, zawsze
-To nie jest łatwe, dobra?
-Widziałam, jak w dniu mojego wypadku wychodziłaś od Marcina
-No i co prz.....- popatrzyła na mnie nie dowierzając- Ty myślisz, że Marcin zrobił mi dziecko?
-Widziałam, jak..
-Jest moim przyjacielem, i to, że go odwiedzam, nie znaczy, że muszę lecieć z nim do łóżka!- wydarła się, kilka osób w kawiarni dziwnie na nas spoglądała 
-Nie wiesz, kim jest ojciec? Ktoś cię zgwałcił? Poszłaś z kimś do wyra? Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć?!!
-Bo sama nie mogę nic zrobić, rozumiesz? Wiem, kim jest ojciec, ale gdybym powiedziała, moje życie, a także jego, nie było by normalne.... twoje życie też nie- głos się jej załamał
-Co ja z tym mam wspólnego?- zapytałam zdezorientowana 
-Uważaj, gdy jesteś w swoim domu..- powiedziała i wyszła.



Witam wszystkich. No tak, już jest kolejny rozdział, jakoś chciałam rozwinąć wątek Liama i Rouse. Nie wiem co myśleć o tym rozdziale. Jednakże mam wielką prośbę. Wiem, że mojego opowiadania na pewno nie czyta tylko kilka osób. Z każdym dodanym postem liczba zwiększa się i to dużo. Więc chciałabym, abyście po przeczytaniu dodawali komentarze. Zawsze cieszą mnie i motywują do dalszego pisania, dla was to drobnostka, a dla mnie wielkie szczęście. Więc zostawiajcie po sobie ślady. Do następnego razu

Rouse

wtorek, 29 maja 2012

Rozdział 11- Każdy boi się horrorów!




-Może dadzą ci szansę- próbowali mnie przekonać
-Ty nie rozumiesz? Miałam być tam tydzień temu. Przegapiłam jak na razie wszystkie zajęcia. Nie dopuszczą mnie, nie dopuszczą…- odparłam spuszczając głowę w dół.
Przez ostatni czas nie miałam na nic sił. Byłam w rozsypce. Chłopcy starali mi się pomóc na wszelkie sposoby, jednak na próżno. Także byli przybici, mimo tego nie czuli tego samego, co ja. Dziewięć lat, dziewięć pieprzonych lat spędziłam na potyczkach, bólu i przemęczenia, aby osiągnąć to, co zamierzałam. Mimo tego, że czułam się już po prostu dobrze. Na szczęście mogę tańczyć, lecz to tylko częściowe marzenie
-Według mnie powinnaś pojechać- powiedział Zayn
-Żeby słuchać, jak nauczycielka patrzy na mnie z dumą, że nie pójdę na przesłuchania
 -Czemu tak mówisz?- zapytał Louis
-Nienawidzi mnie…
-No bez przesady- powiedzieli chórem
-Nie będę się już tłumaczyć, ale taka prawda. Przez ostatnie lata darłyśmy koty. Szczerze mówiąc było to dość zabawne. Lecz gdy przyjdzie co do czego, nigdy nie pomoże.
Poszłam do kuchni chłopaków, wyjęłam z lodówki jeden jogurt i zmieszałam z płatkami. Za mną wszedł Niall
-Ooo, jak miło- powiedział i zabrał mi z rąk miskę z jedzeniem
-To moje- wrzasnęłam i udałam się za nim w pogoń
Gdy wlecieliśmy do kuchni chłopaki patrzyli na nas z miną „What the fuck” i zaczęli cicho rechotać. Pobiegłam za Niellem na górę i wleciałam do jego pokoju. Skubany wszedł pod łóżko i nie chciał wyjść. Pierwszy raz od ostatniego czasu na mojej twarzy pojawił się uśmiech, taki szczery, nie wymuszony. Po spałaszowaniu płatków Niall wyszedł spod łóżka i oddał mi miskę
-O niee, wynocha umyć to, i zrobisz mi cos do jedzenia!
-Jaaa?- zapytał i wytrzeszczył oczy ponad orbity, wybuchłam śmiechem
-Ty zjadłeś, ty zrobisz- odparłam  przez śmiech
  Ten tylko popatrzył, i znów uciekł do salonu
-Czego ja się spodziewałam?- zapytałam sama siebie
Zeszłam na dół i zobaczyłam chowającego się za kanapą Nialla, chłopaki znów zaczęli się śmiac
-Spokojnie Nialler, sama Se zrobię- odparłam i znów poszłam do kuchni


***Z perspektywy Liama***

-I tak to zostawicie?- zapytałem
-Ale co?- zapytali
-Szkołę Rouse, przecież ona tańczy świetnie
-Skąd wiesz, nigdy nie widziałeś, jak tańczy- powiedział Zayn
-A zaprzeczasz?
-Nie, tego nie powiedziałem
-Poza tym, była by już dawno w szkole, wszystko przez wypadek
-Dobrze Liam, wiemy, ale niestety nic to nie zmieni. Słyszałeś Rouse, powiedziała, że musi być na wszystkich zajęciach. W dodatku ma na pieńku z nauczycielką tańca
-I dlatego ma zmarnować talent?- zapytałem krzycząc
Chłopacy popatrzyli po sobie
-Może zadzwonimy do tej szkoły?- zaproponował Lou- Wyjaśnimy sprawę i może rozważą to, aby wzięła udział w przesłuchaniu. Jeżeli tańczy tak, jak myślimy, powinni się zgodzić
Pomysł Louisa nie był głupi, był świetny. Jeżeli ona nie chce zrobić niczego, my to zrobimy.
Do pokoju wróciła Rouse z sokiem w ręce
-Zrobiłaś coś do jedzenia?- zapytał Niall
-A weź spadaj!- wrzasnęła i znowu wybuchliśmy śmiechem

***  

-Buuuuuuuuuuuuu!!- wrzasnął Harry- No i znowu nic??
-Mówiłam ci, że nie dasz rady- powiedziałam z dumą
-Jak ty to robisz? Każdy boi się horrorów!- dodał zdziwiony Liam
-Jak widać ja nie
-To nie fair. Ja prawie na zawał zszedłem około 4 razy, a ty Se siedzisz jak przed bajka?
-Ja prawie palpitacji serca dostałem- krzyknął Lou
-Nic mnie nie przeraża. Jedzenie robaków, krew, flaki, ohydne zwierzęta, jakoś mnie to nie rusza
-Dziwaczka!- krzyknęli wszyscy
-Też się cieszę- odparłam z uśmieszkiem

*** 

-Ty głupi jesteś!
-No chyba widzę na instrukcji, czerwony Idzie tu, a szary tu, no! Zobacz się!
-Niall kretynie to nie szary tylko niebieski!
Chłopaki przekrzykiwali się w nieziemski sposób
-No ja chcę już sobie pograć!- powiedział z ‘płaczem’ Harry
-Chłopaki, ile może trwać podłączenie xBoxa?- zapytałam
-Nie trwa to tak długo- powiedział Liam
-3 godziny!!!- krzyknęłam
Po kolejnych godzinach męczarni udało im się podłączyć konsole, i od razu zabrali się za granie. Był świetny ubaw. Nie ważne, że chłopcy rzucali w siebie pilotami, padami i tego typu innymi rzeczami, było zabawnie.
-Ej, Pamela do mnie napisała- powiedział Zayn
-A co?- zapytaliśmy i obtoczyliśmy go
-Hmmm.. mówi, że otwarli nowy park rozrywki w centrum, ponoc są świetne atrakcje, pyta się, czy idziemy
-Jeszcze się pytasz?- powiedział
Ubraliśmy bluzy i poszliśmy w stronę centrum. O taak. Było słychac śmiechy i dobrą zabawę. Byliśmy już na miejscu, a widok zachwycał
-To co? Co pierwsze?
Nie musieli się długo zastanawiać, ponieważ wszyscy krzyknęli „KOLEJKA GÓRSKA!!!” Poszliśmy do kasy i kupiliśmy bilety. Przy wejściu czekała już na nas Pamela. Wyściskaliśmy się i udaliśmy w stronę kolejki
-Wiecie co, ja nie jadę- powiedział Niall
-Dlaczego?- zapytałam
-No bo…. No wiesz.. głodny jestem
-No ludzie, ile można?
-Jak nie jem, umieram!- krzyknął z przerażeniem
-Dobra idź, ale nie wiesz, co tracisz- powiedział Lou a Nialler od razu rzucił się w kierunku budki z jedzeniem
Byliśmy już przy wagonikach. Usiadłam z Liamem, Pamela z Zaynem, a Lou z Harrym. Usiedliśmy za sobą, i słyszałam krzyki Nialla i Lou, zanim kolejka wystartowała. Już wtedy miałam ubaw. Rozległ się sygnał, a wagoniki ruszyły. Odruchowo złapałam Liama za rękę, oczywiście nie sprzeciwił się, tylko mocno ją ścisnął. Na początek jechaliśmy w górę i powoli, coraz bliżej byliśmy zjazdu w dół, a potem jeszcze te korkociągi
-Jejkuu, boje się- wrzasnęłam, a z tyłu usłyszałam krzyk Harrego i Lou
-My teeeż!!
-Jestem przy tobie- powiedział Liam, a ja szeroko się uśmiechnęłam. Zaczęła się ostra jazda, a piski chłopaków z końca było słychać wszędzie. Ja zaczęłam się śmiać z Liamem, co kompletnie zszokowało mnie. Bałam się wsiąść na to, a teraz świetnie się bawię. Wysiedliśmy z kolejki skołowani i wszyscy runęliśmy na trawę. W oddali szedł Niall z hot-dogami w ręku i kilkoma napojami
-Dzięki staryy- powiedział Zayn rzucając się ku niemu
-O niee, to nie dla was, to dla mnie- odpowiedział na co wybuchliśmy śmiechem 
Posłuchaliśmy jeszcze koncertów, a na chłopaków rzuciła się masa fanek, jakoś udało im się ich wypędzić. Podeszłam do losów i wpatrywałam się w nagrody. Był tam śliczny misiak z wielkim sercem w łapkach
-Podoba ci się?- zapytał Liam łapiąc mnie za ramię 
-Jest śliczny- odparłam 
Popatrzył na mnie z uśmieszkiem i zwrócił się w stronę kasjera
-chcę zagrać- dodał
-Musisz tymi kulami zbić wszystkie puszki- powiedział podając mu kule  
Podrzucił je w ręku, zamachnął się i zbił wszystko! Otwarłam buzie ze zdziwienia i zaczęłam klaskać
-Jaka nagroda?- zapytał kasjer 
-Daj pan tego misia- powiedział, po czym wręczył mi nagrodę 
-Dziękuje- wyszeptałam, a on objął mnie ramieniem 
Wróciliśmy do reszty i zobaczyliśmy skulonego i smutnego Nialla
-Co ci jest stary?- zapytał Liam 
-Głodny jestem
-No jasna cholera- powiedziałam, a wszyscy zaczęli rechotać.  

niedziela, 27 maja 2012

Rozdział 10- Moje marzenie, przekreślone zostało w ciągu kilku sekund...


***Z perspektywy Caren***

-Przepuście mnie do cholery!!- wrzasnęłam
-Panienko, jeżeli się nie uspokoisz zostaniesz stąd wyprowadzona, proszę usiąść i zaczekać na wyniki
-W dupie mam wasze wyniki!- wrzasnęłam jeszcze raz i wystawiłam nadętemu lekarzowi dwa środkowe palce. Ten tylko pokiwał głową i wszedł do Sali Rouse. Zjechałam pod ścianę, podkuliłam nogi i zakryłam twarz dłońmi. Moja najlepsza przyjaciółka leży w tym cholernym szpitalu, a ja jak idiotka siedzę pod ścianą. Zgniatałam ręce w pięści, gdy widziałam, jak lekarze wchodzą i wychodzą z jej pokoju. Wyrzuty sumienie zżerały mnie całkowicie
„Gdybym do niej nie zadzwoniła, ona nie odebrałaby, i bezpiecznie dojechałaby do domu”- ta myśl ciągle błądziła po mojej głowie nie dając mi spokoju. I dobrze. Przynajmniej wiem, co zrobiłam. Rozmyślałam tak jeszcze jakiś czas, gdy usłyszałam huk otwieranych drzwi. Był to Marcin. Wbiegł do holu jak poparzony. Od razu rzucił się na drzwi od pokoju, lecz lekarz zatrzymał go. Rozmawiali chwile, lecz i jemu nikt nie chciał udzielić żadnych informacji. Podszedł do mnie
-Wiesz coś?
-Nawet jakbym wiedziała, to nic bym ci nie powiedziała
-Daj spokój, tam leży moja dzi…
-Twoja była dziewczyna, i moja przyjaciółka, najlepiej zrobisz, jak stąd pójdziesz- powiedziałam z pewnością i pogardą
Stał osłupiały. Spuścił głowę i wyszedł ze szpitala. A ja ciągle siedziałam pod ściana i nasłuchiwałam rozmowy pielęgniarek i lekarzy. Tak bardzo się bałam. Znów ktoś otworzył drzwi i wbiegł do holu błyskawicznie
„czego on jeszcze chce?”- pomyślałam
Odwróciłam głowę, spostrzegłam Liama, Harrego, Louisa, Nialla i Zayna
-Dostaliśmy wiadomość, od razu przyjechaliśmy- powiedział Louis
-Co się dokładnie stało?- zapytał Liam
-Wiem tylko tyle, że uderzył w nią samochód, gdy wracała do domu, te sukinsyny nie chcą powiedzieć nic!- wrzasnęłam z nadzieją, że mnie usłyszą.
Spojrzałam w stronę Liama. Był przybity. Siedział skulony na środku holu i spoglądał na drzwi od pokoju Rouse. W pewnym momencie podszedł do nas lekarz
-Jest tu ktoś z rodziny?- zapytał
-Ja jestem jej przyjaciółką- odparłam
-Nie, potrzebny jest ktoś z rodziny
-Ale nikt z rodziny nie może przyjechać idioto!- wrzasnęłam
-Panno..
-Dobra, dobra, zamykam się!- odparłam i znów usiadłam pod ścianą
-Jeżeli to się liczy, ja jestem jej chłopakiem- powiedział Liam
Wszyscy popatrzyliśmy na niego tajemniczo. Wiedzieliśmy, co zamierza
-Mógłbym ją odwiedzić? Chociaż na chwilkę- powiedział błagalnym głosem
Lekarz spojrzał na niego z ulitowaniem
-Tylko na chwilkę
Weszli razem do pokoju.


***Z perspektywy Liama***

Byłem już w jej pokoju. Zobaczyłem ją taką bezradną, bezsilną. Serce moje się krajało
-Co z nią będzie?- zapytałem
-To silna dziewczyna. Ma wielkie szczęście. Obrażenia nie są poważne. Jest lekko potłuczona. Powinna wyjść z tego za tydzień
-Dziękuje, panie doktorze- odparłem
-Pamiętaj, nie za długo- powiedział i wyszedł
Podszedłem do leżącej Rouse. Uniosła wzrok i spojrzała na mnie lekko się uśmiechając
-Cześć mała- powiedziałem szeptem
-Jak tu wszedłeś?
-Mam nadzieję, że zła nie będziesz. Poudawałem twojego chłopaka- na moje słowa uśmiechnęła się szeroko
-Spokojnie, przeżyję- odpowiedziała
-To nic takiego, jesteś dzielna
-Liam..
-Słucham?
-Usiądź- wskazała na miejsce na swoim łóżku po czym podniosła się.
Zrobiłem to, o co poprosiła, a ona lekko się przytuliła, od razu odwzajemniłem jej gest. Oparła głowę na moim ramieniu
-Proszę, powiedz mi, że będę mogła tańczyć- powiedziała łkając lekko
-Oczywiście, że tak, nawet nie mówi inaczej!- powiedziałem i mocnej ją przytuliłem, lecz ta syknęła z bólu
-Przepraszam Cię- powiedziałem przejęty
-To jest taki przyjemny ból- odparła
Popatrzyłem jej głęboko w oczy, zatapiałem się po prostu. Powoli zacząłem się zbliżac
-Liam, mogę coś powiedziec?
-Jasne
-Jeżeli chcesz mnie pocałowac, po prostu to zrób. Nie lubię czułych spojżeń, godzinnej gry wstępnej, romantycznych słówek i innych scenek miłosnych. Gdybym nie chciała, abyś to zrobił, po prostu bym ci to powiedziała, okej?- na jej słowa poczułem, że ktoś zdjął z moich ramion ogromnu ciężar. Zrozumiałem, co miała na myśli, więc złapałem ją w pasie, przyciągłem do siebie i zaczęłem całowac. Ona nawet nie opierała się. Założyła ręce na mojej szyi i wplatała dłonie w moje włosy
Była zupełnie inna, niż wszystkie. Ona woli horrory, ryzyko, spontaniczne zagrania, niż romanse, kwiaty i scenki z miłosnych filmów. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej 'ostrzejsze', mimo tego ona przestała
-To wciąż jest szpital- odparła z uśmieszkiem
-Masz racje- odwzajemniłem uśmiech
Do pokoju wszedł lekarz, ktory badał stan Rouse
-Wszystko jest w porządku, jednakże potrzebujesz ospoczynku. Zostaniesz tutaj na obserwacji, niecały tydzień
-To jest niemożliwe!
-To koniecznośc- odpowiedział
-Jutro wylatuję do Londynu do szkoły
-Rouse spokojnie, zrobisz sobie tydzień wolny, nic się nie stanie- wtrąciłem się
-Ty nie rozumiesz? Jeżeli nie będę na wszystkich przygotowujących zajęciach nie zostane dopuszczona do przesłuchań do Issen-Dance!- wrzasnęła tak, że aż dało usłyszec się jej ból.
Czułem się strasznie. Wiedziałem, ile znaczy dla niej ta szkoła, te przesłuchanie
-Panie doktorze, a może jednak da się wypuścic ją dzisiaj, sam pan mówił...
-Procedury, chłopcze. Przykro mi, ale jest to niemożliwe- odparł i wyszedł
Spojrzałem na Rouse. Po jej policzku zaczęły spływac pierwsze łzy, a oczy szkliły się.


***Z perspektywy Rouse***

Moje marzenie, przekreślone zostało w ciągu kilku sekund...

Rozdział 9- Nie waż się mówić tak do mnie, rozumiesz?


Nie wiedziałam, jak mam zachować się w tym momencie. Pamela wylewała na moje ramię tysiąc łez, a ja stałam w bezruchu i nie wiedziałam, co zrobić. Nie znałam przyczyny jej zachowania. W pewnym momencie ujrzałam za drzwiami Caren wpatrującą się jak najdalej
-Co ty robisz?- zapytałam dalej trzymając w uścisku Pamelę
-A, zagapiłam się, na coś..- powiedziała z uśmieszkiem i odwróciła się w naszą stronę. Jej radosna mina znikła od razu, po zobaczeniu zapłakanej przyjaciółki
-Co się stało?- zapytała w panice
-Caren, możesz na chwilkę zostawić nas same?
-Ale o c….
-Później postaram ci się to wyjaśnić- odparłam
Nic więcej nie mówiła, przytaknęła głową i po schodach wbiegła na górę. Zapałam za rękę Pamelę i zaprowadziłam ją na kanapę. Dziewczyna drżała, więc przykryłam ją kocem, który leżał na fotelu. Była w rozsypce, więc postanowiłam złagodzić atmosferę i uspokoić ją. Zrobiłam dla niej gorącą herbatę, gdy dziewczyna naprała pewności postanowiłam poznać jej przyczynę smutku
-Pamela..
Dziewczyna lekko uniosła głowę, widać było w jej oczach rozpacz, wielki smutek
-Opowiedz mi wszystko- zaczęłam
-Ja nie wiem… po prostu- odpowiedziała jąkając się z podenerwowania
-Czego nie wiesz, opowiedz mi wszystko- powiedziałam pewnie, lecz nadal spokojnie.
Pamela popatrzyła na mnie, chyba była już gotowa
-Rouse.. boję się- zaczęła
-Czego się boisz?
-Boję się tego… boję się, że mogę być w ciąży
Gdy usłyszałam jej słowa zakryłam usta dłonią. Byłam zszokowana, i jednocześnie przestraszona. Ciąża? Wiedziałam, że to najgorszy moment jaki mógł jej się teraz przytrafić. Pamela ma 18 lat, ojcem na pewno jest Zayn, który ciągle wyjeżdża w trasy i zajęcie się jego przyszłą rodziną było by po prostu niemożliwe. Wiem, co przeżywa w tym momencie. Pamiętam czasy, gdy dowiedziałam się o ciąży Missy. Była całkowicie załamana, a w jej głowie legły nawet próby samobójstwa. Ja mogłam tylko i wyłącznie wspierać ją i pomagać, nic innego. Lecz z biegiem czasu chyba pokochała to dziecko
-Jak to możesz być w ciąży?
-Podejrzewam to
-Na jakich podstawach?
-Pamiętasz wczorajszy wieczór?
-No pamiętam, ale co w związku z tym?
-Wcale nie wypiłam dużo. Upiłam tylko kilka łyków drinka, którego mi dałaś, a mi nigdy nie zdarzało się rzygać jak kot po takiej dawce alkoholu. Czuję się strasznie Rouse, jak ja będę w ciąży… Ja nie mogę. Przez takie coś mogę nie tylko rozwalić życie sobie, ale mogę rozwalić 1D. Wiem, że Zayn mnie nie zostawi
-Spóźnia ci się?
-Powinnam dostać ze 3 dni temu
-Spokojnie, to może się zdarzyć, a czy w ogóle robiłaś testy ciążowe?
-Nie, nie robiłam
-Dlaczego?
-Nie chcę robić testów!- wrzasnęła, a ja popatrzyłam na nią ze zdziwieniem
-Dlaczego?
-Bo im nie ufam
-Dobra, to zbieraj się- powiedziałam i założyłam na siebie kurtkę jeansową
-Gdzie?
-Jedziemy do lekarza- odparłam
Zdjęłam z niej koc i podałam jej swoją bluzę, ponieważ na dworze nie było za ciepło. Weszłam na górę i poinformowałam Caren o tym, że idę z Pamelą na miasto. Nie chciałam na razie mówić jej o tym, co Pamela powiedziała mi. Wyszłyśmy z domu i udałyśmy się w stronę samochodu. Wsiadłyśmy do niego, i pojechaliśmy do ginekologa. Moja towarzyszka niechętnie udała się w stronę gabinetu. Wahała się oraz wymigiwała. Nie chciała nawet słyszeć o ciąży. Po namowach jednak udała się za lekarzem, a ja zaczekałam na korytarzu. Usiadłam na krześle podkuliłam nogi i oparłam na nich brodę. Byłam zniecierpliwiona. Mimo tego, że nie znałam Pameli zbyt długi czas, to traktowałam ją jak dawną przyjaciółkę, i zrobiłabym wszystko, aby w tej chwili nie została sama. Wstałam i zdenerwowana chodziłam po holu. Zachowywałam się tak jakby to było moje dziecko. W pewnym momencie drzwi pokoju otworzyły się, a z n niego wybiegła przeszczęśliwa Pamela. Rzuciła mi się na szyję i dziękowała za moje namowy
-Czyli, że wszystko w porządku?- zapytałam podminowana
-Tak, wszystko w porządku- odparła z wielkim uśmiechem na twarzy
Była to dla niej wielka ulga. Od razu zrobiła się promienna i po prostu ‘chwyciła swój dzień’. Miło było patrzeć na nią, gdy jest tak radosna. Wsiadłyśmy do samochodu i wróciliśmy do domu
-Ej, skoro nie jesteś w ciąży, to skąd wzięły się te objawy
-Może coś zjadłam, lub mam słabszą głowę niż myślałam- odpowiedziała i wybuchłyśmy śmiechem.
Podwiozłam ją pod dom chłopaków, którzy byli akurat w ogrodzie i bawili się zraszaczami
-Część chłopaki- zawołałam
Nie usłyszałam odpowiedzi, w zamian za to na moją głowę została wylana woda z wiaderka, a Pamela została opryskana z węża ogrodowego. Popatrzyłyśmy po sobie i uśmiechnęłyśmy się zadziornie
-Zemsta!!- krzyknęliśmy i rzuciliśmy się na chłopaków. Po drodze chwyciłam węża i zaczęłam gonić chłopaków. Moim pierwszym celem był loczek, który wolał na moją fryzurę wiadro zimnej wody. Potraktowałam jego włosy w bardzo drastyczny sposób, wtedy miał minę zabójcy, ale no cóż… bywa. Potem rzuciłam się na Louisa, a Pamela na Nialla i Zayna. Został już tylko Liam. Popatrzyłam się na niego ze znaczącym wzrokiem i przebiegłym uśmieszkiem
-O niee!- zaczął mówić i powoli się wycofywać
-Ha, o tak!- wrzasnęłam i ruszyłam za nim w pogoń. Dotarliśmy na tył domu, nie było nikogo w pobliżu. Skubaniec był szybki, leż gdy już byłam dokładnie za nim i miałam go oblać wodą, węża już nie starczyło, a ja potykając się o wystający korzeń upadłam prosto na Liama. Leżałam tak na nim i byliśmy w lekkim szoku, po chwili jednak oboje wybuchliśmy śmiechem. I tak trwaliśmy. Nie mogliśmy się uspokoić. Gdy troszkę opanowaliśmy emocje Liam popatrzył na mnie tak ciepłym, a za razem znaczącym wzrokiem. Uśmiechnęłam się szeroko, a ten zaczął się przybliżać, jakoś nie chciałam protestować, byliśmy już tak blisko, gdy w pewnym momencie wbiegła cała reszta
-Ejejejej, co tu za romanse powstają?- zapytał Hazza
-Nie lubię słowa romans!- odpowiedziałam
-A to niby czemu?
-Nie lubię nic z takich rzeczy
-Nie lubisz troszkę pożyć bliżej z drugą osobą?- zapytał Louis
-Nie o to chodzi- warknęłam
-No to o co?
-Może kiedyś wam to wytłumaczę- odparłam
Spojrzałam na siebie. Byłam cała mokra, a na dworze było dość zimno
-Chodźcie do domu- zaproponował Niall
Weszliśmy do środka, ja udałam się do łazienki i wytarłam włosy, twarz i ręce w ręcznik
-Kurcze nie mam za bardzo co ci dać na przebranie, skończył mi się w tym mieszkaniu zapas ubrań- powiedziała Pamela z uśmieszkiem
-Jakoś dam Se radę- w tym momencie poczułam ciarki na plecach, a przez ciało przebiegł zimny wiatr. Momentalnie zaczęłam trząść się z zimna
-Czekaj, mam jakieś spodnie- powiedziała Pamela i wręczyła mi je do ręki
Natychmiastowo je przeprałam, czułam się już nieco swobodniej. Jednakże ciągle miałam na sobie całą mokrą koszulkę i jeansową kamizelkę
-Chodź ze mną- powiedział Liam i złapał mnie za rękę.
Poszliśmy na górę i wkroczyliśmy do jego sypialni. Liam otworzył szafę, wyjął z niej szarą koszulkę skejtowską, która od razu mi się spodobała. Była długa i luźna. Przebrałam się i podeszłam do lustra
-Ta koszulka jest genialna- powiedziałam
-Dzięki- odpowiedział z uśmieszkiem- Zaraz, ale w samej koszulce będzie ci zimno- powiedział i znów zaczął szukać czegoś w szafie. Wyjął z niej czarną bluzę. Była tak samo świetna jak koszula, którą miałam na sobie. Założyłam ją i jeszcze raz przeglądałam się w lustrze
-Nie odzyskasz już tych rzeczy- powiedziałam, na co ten zachichotał
-Świetnie w tym wyglądasz- dodał szeroko się uśmiechnął
Zeszliśmy na dół
-Ooooo, bombowo wyglądasz- rzekli na raz chłopcy
-Śliczny skejcik- dodała Pamela
-Nie przeginajcie- odparłam i pogroziła  palcem
-Dobra, ja muszę się zbierać. Caren jest sama w domu, a ja jutro mam ostatni dzień do wyjazdu
-Jakiego wyjazdu?- zapytał lekko zawiedziony Liam
-Do mojej szkoły. Skończyła się przerwa a ja muszę wracać do Londynu, bo tam się uczę. Tu przyjeżdżam tylko odwiedzić znajomych i rodzinę
-A Caren?- zapytał Niall- Też wyjeżdża?
-Nie, ona tu zostaje do końca szkoły, czyli jeszcze dwa miesiące. Chyba nie przemyślała tego do końca. Pewnie zapomniała, że mam szkołę. I teraz będzie nocować w moim domu tylko z moimi rodzicami
-Niech wpada też tutaj- powiedział Niall
-Przekażę jej to- odparłam
Pożegnałam się ze wszystkimi i wyszłam. Wsiadłam do samochodu i udałam się w stronę domu. Gdy przejeżdżałam koło mieszkania Marcina zobaczyłam Missę, która rozmawiała z nim na werandzie. Natychmiast się zatrzymałam i obserwowałam sytuację. W pewnym momencie chłopak objął ją w pasie. Wyglądało to tak, jakby ją pocieszał. Missa w końcu udała się do domu. Gdy była już daleko, wyszłam z samochodu i udałam się w jego stronę. Był strasznie zdziwiony, kiedy mnie zobaczył
-Ty tutaj?
-Przeszkodziłam ci w czymś?
-Nie, oczywiście, że nie- uśmiechnął się i pocałował w policzek- długo się nie odzywałaś.
Zachowywał się tak, jakby nic się nie stało. On miał to gdzieś. Olał to, co mi powiedział, i to, że jego ‘kochana’ dziewczyna mogła być zgwałcona
-Lecz podczas mojej nieobecności ty chyba nie za bardzo się nudziłeś
-O co ci chodzi?
-Co ona tu robiła?
-Tu obserwujesz mnie?
-Co ona tu robiła?
-To moja przyjaciółka, tak jak twoja?
-Czyżby? Nie spodziewasz się jakiś narodzin?
-O czym ty teraz zn…- teraz popatrzył na mnie z niedowierzaniem- żartujesz, tak? Myślisz, że to moje dziecko? Tak? Że to ja zrobiłem dziecko Missie? Jesteś chora- wrzasnął
-Nie waż się mówić tak do mnie, rozumiesz?
-Przychodzisz do mnie do domu, robisz aferę i sugerujesz mi, że zrobiłem komuś dziecko! Czy tu chodź raz…- teraz przyjrzał mi się dokładnie- Co to kurwa jest?
-O czym ty mówisz?
-Co ty masz na sobie?
Spojrzałam na koszulkę i bluzę, którą dostałam od Liama
-Ubrania- odparłam głupio
-Czyje to jest? Ty mnie kurwa zdradzasz!- wrzasnął
-A my w ogóle jesteśmy razem?- zapytałam
Teraz popatrzył na mnie już troszkę poważniej. Był chyba zawiedziony i nie do końca wierzył moim słowom
-O czym ty mówisz? Jesteśmy parą przez 3 lata!- krzyknął ile sił miał w płucach
-Może jeszcze raz przemyśl swoje słowa, co?
-Czyli, że co? Zrywasz ze mną?
Nie odpowiedziałam mu
-Może jeszcze dla tamtego gościa?- spojrzał na mnie jeszcze raz- To jego ciuchy?
-Wiesz, nie umiesz być w związku
-Wiesz co? Odpierdol się. Proszę bardzo. Zrywaj ze mną! Mam to w dupie!!- wrzeszczał.
Wszedł do domu i z całej siły trzasnął drzwiami. Wróciłam do samochodu. Momentalnie zaczęłam płakać jak małe dziecko. Odjechałam. Nie byłam daleko od domu. Mój telefon nagle zaczął dzwonić. Schyliłam się do schowka i wyciągnęłam z niego komórkę. Dzwoniła Caren

-Halo?
-Gdzie jesteś?
-Jestem już blisko domu
Uniosłam głowę nad kierownicę. Zobaczyłam dwa światła będące już przy mnie
-…………………..

-Haloo, ej Rouse, jesteś tam? Rouse, to nie jest śmieszne powiedz coś, Rouse! O mój Boże, Rouse!!!!






piątek, 25 maja 2012

Rozdział 8- Integrujemy się, nie odmawiaj mi!

-Kiedyś oprawię je w ramkę- odparłam jeszcze raz spoglądając na zdjęcie w aparacie. Uśmiechnęłam się do Liama, po czym usłyszałam po raz kolejny donośny krzyk
-No idziemy??- wrzeszczał Harry
Wyszliśmy z Liamem do salonu i widzieliśmy umierających z 'pragnienia' chłopaków, oraz Pamele, która robiła im zdjęcia. Wyszliśmy z apartamentu i poszukiwaliśmy otwartych sklepów, co było wyczynem, ponieważ wybiła już pierwsza w nocy. Po błądzeniu odnaleźliśmy całodobowy sklepik. Chłopaki rzucili się na alkohol, przez co o mało się nie zabili. Wzięli ze sobą dwie butelki wódki, każdemu po piwie, oraz coś mocniejszego za 'zagrychę'- jak ujął to Zayn. Wszyscy podeszli do kasy zaopatrzeni w procenty, gdy nagle Caren dorzuciła jeszcze paczkę żelków, wszyscy popatrzyliśmy na nią jak na wariatkę
-Nie grzesz tak- odparł Louis i odłożył żelki na półkę
-O nie, wy macie swoje procenty, a ja mam swój cukier- odparła
Wyszliśmy ze sklepu obładowani i znów wróciliśmy do królestwa 1D. Chłopaki od razu rozpoczęli kolejną kolejkę a ja usiadłam koło lekko zasmuconej Pameli, podając jej drinka, którego nie dokończyła wcześniej
-Nie, dzięki, nie powinnam tyle pić- powiedziała
-A to od kiedy? Integrujemy się, nie odmawiaj miiii- powiedziałam przedłużając ostatnie słowo podkładając jej szklankę pod twarz, jednak ona odepchnęła ją ręką
-Ej, co ci jest?- zapytałam już nieco poważniej, oczekując pełnej odpowiedzi
-Nic, na prawdę nic, po prostu już mi starczy- odparła, po czym wstała i udała się do pokoju Zayna. Odruchowo poszłam za nią i wbiegłam do sypialni. Podążyłam w jej ślady i wraz z nią usiadłam na skraju łóżka
-Dobrze się czujesz?- znów oczekiwałam odpowiedzi
-Tak, boli mnie troszkę głowa
-Czekaj, skoczę do kuchni po coś
Wyszłam z pokoju i udałam się do kuchennej apteczki. Wyciągnęłam z niej jakieś tabletki na ból głowy, a z lodówki zabrałam wodę. Gdy wracałam do pokoju, Pameli nie było. Ujrzałam palące się światło w otwartej łazience. Gdy do niej weszłam spostrzegłam przyjaciółkę klęczącą przed toaletą i wymiotującą. Szybko podbiegłam do niej i pomogłam jej się pozbierać. Dałam jej wodę, oraz przemyłam jej twarz. Była rozpalona. Zaniosłam jej do sypialni Zayna i położyłam na łóżko, otuliłam kocem i podałam butelkę wody
-Co jest grane?- zapytałam zmartwiona
-Chyba za dużo alkoholu- odpowiedziałam, po czym zasnęła
Udałam się do salonu, gdzie chłopacy byli schlani na maksa
-Ej, już kończymy imprezę- powiedziałam
-Ona się dopiero rozkręca- wrzasnęli chłopcy
-Tak, tak, a teraz wypad do pokoi- odparłam
Mimo tego, że stawiali lekki opór jakoś posłuchali mnie
-Zayn, możesz dzisiaj spać w salonie?
-A to czemu?- zapytał schlanym głosem
-Pamela leży u ciebie i źle się czuję, wolę, żeby nie miała przy sobie biegającego Zayna- powiedziałam, a Zayn z hukiem rzucił się na kanapę. Zasnął natychmiastowo.
-Caren, kocie, idziemy
-Okej- odparła i udałyśmy się w stronę wyjścia


***


Gdy byliśmy już w domu o dziwo wszyscy spali. Po cichutku weszłam po schodach z Caren na gorę i udałyśmy się do mojego pokoju. Odbyłyśmy jeszcze szybki prysznic i dałyśmy nura pod kołderkę. Teraz Caren wyglądała lekko zestresowana
-Ile można!!- wrzasnęłam
-A że co?
-Noo dobra, już mi tu mów co się stało
-Niall zaprosił mnie, gdzieś na spacer
-No to chyba dobrze, gdzie idziecie?
-W ogóle nie wiem, czy pójdę
-Pieprznęło cie?
-Ja jak zwykle coś spierdolę, to oczywiste
-Ty spierdolisz se tym, że się nie umówisz
-No ale spójrz na mnie- zaczęła krążyć ręką przed swoją twarzą
-No widzę, widzę
-Jak można się z czymś takim omówić?- na te słowa solidnie walnęłam Caren w jej puściutką główkę. Całą noc tłukłam jej o tym, jaka jest, i o tym, że powinna przyjąć zaproszenie Nialla, lecz ta była uparta. Po namawiani zgodziła się, i wysłała sms-a do Nialla. Mimo bardzo późnej godziny i tego, że był nieźle wstawiony odpisał niemal od razu
-Dobra, idę spać, muszę jutro się wcześnie wygramolić z łóżka
-A to czemu?
-Muszę się spakować do wyjazdu do Londynu, przecież szkoła, oraz muszę poćwiczyć do przesłuchań
-Zapomniałam, pomogę ci się pakować


***


Upychałam do walizki ostatnie zestawy ubrań, a do wylotu odłożyłam sobie pewien zestaw, który ułożyłam na krześle
-Dobra Caren, wskakuj!- wrzasnęłam, a ta rzuciła się na walizkę. Cudem dopięłam ją, po czym odłożyłam pod ścianą
-Nie wyjeżdżaj- powiedziała do mnie z oczami szczeniaczka
-Oj uwierz, nie chcę, ale to ostatnie 2 miesiące szkoły, i muszę się tam wykazać. Tak bardzo chcę iść do Issen-Dance
-Wiem..- odparła smutna- Ej chodź ze mną na te spotkanie z Niallem
-Chyba cie posrało!- wrzasnęłam ze śmiechem
-Ja tam nie pójdę, nie ma bata, jak zwykle coś pierdzielnę i wyjdę na idiotkę
Sprzeczałam się z nią pół godziny, jednakże na moje jedno słowo, ona miała ich dziesięć.



***

-Jejkuu, boję się- powiedziała Caren, która wychodziła już na spotkanie z Niallem
-Daj spokój, pięknie wyglądasz- odpowiedziałam, na co ta tylko wybuchła śmiechem. Sprzedałam jej kopa w zad i wygoniłam ją na randkę. Udałam się do pokoju, który był przeznaczony do moich ćwiczeń tanecznych. Porozciągałam się, włączyłam muzykę i przypominałam sobie podstawowe kroki. Kilka szpagatów, wyskoków, szpagatów z wyskoku, kilka mostków i już byłam giętka. Na rozgrzewkę postanowiłam zatańczyć układ, który wymyśliłam z przyjaciółmi z mojej szkoły na międzynarodowy dzień tańca. Poszło gładko. Postanowiłam już wymyślać układ, który zatańczę przed jury z Issen-Dance. Już po minucie zaczęłam energicznie poruszac się do muzyki Fort Minor- Remember the name. Ustaliłam niezbędne kroki i figury, resztę postanowiłam improwizować, i dodać podczas tańczenia to, co uważałam za najlepsze. Układ podobał mi się, ale mimo tego ciągle pracowałam na to, by był lepszy, Ostatecznie pozmieniała wiele, i więcej nie zamierzałam już ruszać. Zsunęłam się po ścianie cała zduszana i upiłam wody w butelce, która leżała obok mnie. Nagle z roku pomieszczenia zaczął dzwonić mój telefon. Szybko pobiegłam po niego, dzwoniła Caren


-Co jest kocie?
-Ja nie dam rady, ja wracam do domu!- krzyknęła spanikowana
-Uspokój się, dobra? To tylko spotkanie no, będzie dobrze
-Nie, nie będzie, ja idę
-Jak się wrócisz do końca twojego pobytu tutaj śpisz w kontenerze, a teraz papa...
-Nie, Rouse, nie rozłączaj się.. Rouse
Rozłączyłam się i modliłam w duchu, aby Caren nie uciekła przed tym, co powinno być.


***Z perspektywy Caren***


"Osobiście przysięgam, że kiedyś ją zabiję"- ta myśl ciągle przechodziła mi po głowie. Czułam się strasznie. Wiedziałam, że wszystko spierdolę, wiedziałam, że uzna mnie za  idiotkę. Chciałam zwiać, ale coś mnie trzymało. Jak już stawiałam pierwsze kroki ku domu, to potem od razu się cofałam, i tak w kółko. Zaczęłam chodzić bezczynnie i byłam strasznie zdenerwowana. W oddali zobaczyłam, że Niall już idzie. Wtedy lekko pisnęłam, starając się ratować sytuację. Był już obok mnie
-To co, idziemy?- zapytał, a ja tylko przytaknęłam głową. Wystawił w moją stronę łokieć, na znak, abym go  złapała.
Byłam tak zestresowana, że czasem nie wiedziałam co mówi. Postanowiliśmy iść do kina. Niall wybrał horror. Byłam temu bardzo przeciwna, ponieważ nie lubię horrorów. Mam po nich straszne myśli i paranoję, jednak po dłuższym naleganiu poddałam się. Niall kupił bilety, duży popcorn i dwa picia. Weszliśmy do sali. Podczas seansu prawie krzyczałam, myślałam, że moje siedzenie na koniec będzie mokre. Niall widząc to objął mnie ramieniem a ja wtuliłam się do niego mocno i zakrywałam jego rękawem oczy. Gdy film się skończył odetchnęłam z ulgą. O taak, Niall miał ze mnie wieelki ubaw. Po kinie udaliśmy się na gofry. Ja i muj towarzysz byliśmy cali w bitej śmietanie, a on specjalnie zaczął wcierać mi ją we włosy. Nie wytrzymałam i owoce wrzuciłam mu za koszulę. Były lekko zmrożone więc Niall poskoczył i piszczał jak dziewczyna. W końcu się wyluzowałam, i bardzo mi ulżyło. Po drodze zaczepiły nas fanki 1D, które nie były zadowolone, że jestem obok ich idola. Trochę przeszkadzało mi to, że nie mogliśmy normalnie pogadać, ponieważ byliśmy obtaczani przez fanki. W końcu wyrwaliśmy się z pułapki. Niall odprowadził mnie pod dom Rouse, w końcu to tam był mój tymczasowy schron
-Spotkamy się jeszcze?- zapytał
-Na pewno- odparłam
Wymieniliśmy się jeszcze telefonami i wpatrywaliśmy się w siebie.
-To do zobaczenia- powiedział i pocałował mnie w policzek, po czym oddalił się, a ja tylko odprowadzałam go wzrokiem.


***Z perspektywy Rouse***


Siedziałam przed telewizorem zajadając płatki z pudełka. Akurat natrafiłam na wywiad 1D, oni są także stuknięci na wizji. W pewnym momencie ktoś zadzwonił do moich drzwi. Odstawiłam jedzonko i w podskokach udałam się do wejścia. Ujrzałam całą spuchniętą i zapłakaną Pamele. Rzuciła mi się na szyję i z całej siły przytuliła. Szybko odwzajemniłam jej gest
-Proszę, pomóż mi..- szepnęła mi do ucha, po czym rozpłakała się jeszcze bardziej

czwartek, 24 maja 2012

Rozdział 7- Nic nie dodam, nic nie ujmę

-Tak, trochę romantyzmu, masz pocałować Liama!- dodał Louis
W tym momencie nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa, zgasili mnie po prostu. Przypomniała mi się sytuacja, gdy po raz ostatni byliśmy w klubie. Było bardzo miło. Ale nie wiem, czy kłótnię z Marcinem mam traktować jak zerwanie.. Czy ja mogę go pocałować. Siedziałam tam z bardzo dziwnym wyrazem twarzy, co rozbawiło chłopaków. Zaczęli skandować moje imię
-No dawaj, gorzko, gorzko- dodawał mi "otuchy Harry"
Przybliżyłam się do Liama i pocałowałam go w policzek. Chyba się lekko zawiódł, a chłopaki popatrzyli na mnie jak na idiotkę
-No chyba cię coś pieprznęło!- krzyknął Louis- Gdy mówiłem "pocałuj Liama" miałem na myśli tuuu- w tym czasie pokazał dziobek i wskazał na usta Liama.
Sytuacja znów się powtórzyła, znów zaczęli krzyczeć i zachęcać
-A jak to zrobię, odwalicie się?- zapytałam ironicznie.
Wszyscy zrobili głośne "TAAAAAK" i patrzyli na mnie jak na milion dolców. Przybliżyłam się po woli do Liama, zanim choć w połowie dotarłam do niego minęły chyba dwie minuty. Harry nie mógł już wytrzymać, podszedł do mnie z tyłu i popchnął w stronę Liama tak, że wylądowałam na nim, a ten się przewrócił
-Taaaak, to idealna pozycja!- wrzasnął Niall z wielkim uśmiechem na twarzy.
"Raz się żyję, fakt"- pomyślałam.
Zbliżyłam się jeszcze bardziej do niego, wciąż na nim leżąc no i zrobiłam to, na co chłopcy tak bardzo czekali. Pocałowała Liama. Ale chyba się zapomnieliśmy, ponieważ jakoś nie chcieliśmy się oderwać, po prostu tak trwaliśmy. Harry z Zaynem zaczęli gwizdać. Nagle coś błysło mi po oczach. Spostrzegłam się, że Louis zrobił nam zdjęcie. Szybko 'oderwałam' się od Liama i ruszyłam w stronę uciekającego Louisa
-Louis, proszę usuń to!- wrzeszczałam goniąc go
-Ale tak sodko wyglądacie!
Wbiegliśmy do kuchni, staliśmy po dwóch stronach blatu, nie miałam jak go złapać
-Błagam Louis, no proszę cię, no!- powiedziałam ze słodkimi oczkami
-No dobra- odpowiedział udając się w moją stronę
-Już, usunięte- odparł z uśmiechem, i wróciliśmy do zabawy
Do pokoju weszła Pamela z lekką złością na twarzy, jej mina była bezcenna
-A tu co? Zabawa trwa, a mnie nie zaproszono?- zapytała z łobuzerskim uśmieszkiem
-Siadaj tu- wskazałam jej miejsce obok siebie i podałam jej drinka
-Nie ma jak alkohol- powiedziała upijając łyk
-A znasz jakieś inne sposoby integrowania się?- zapytał Zayn, na co wszyscy wybuchliśmy śmiechem

-Ja wam teraz pokażę- popatrzyłam morderczym wzrokiem na chłopaków, wypadło na Nialla
-Niall, kochany, co wybierasz?
-A więc praw.. albo nie, wyzwanie poproszę- odparł i rzucił swój uśmiech numer 3
-Pocałuj Caren- odparłam dumnie
W tej chwili chłopak lekko się zarumienił, a Caren pokazywała mi dyskretnie znaki, że później mnie zabije
-No co? Cykor? Gorzko, gorzko- krzyczałam, a chłopaki dołączyli się- mówiłam, że wam pokażę
-Wolałbym inne znaczenie tego słowa- odparł, na co wszyscy wybuchli śmiechem
-Nie zagaduj, tylko całuj!
Chłopak zbliżył się do Caren i zaczął ją delikatnie całować, na co zareagowaliśmy słynnym "owwwww". Gdy już się od siebie odetkali, wraz z Pamelą poszłam robić kolejne drinki do kuchni. Wyjęliśmy czyste szklanki zmieszałyśmy ze sobą frugo i wódkę i udekorowałyśmy parasolkami
-Ohhh, jak na Hawajach- zaśmiałyśmy się
Wróciliśmy do chłopaków, podarowałyśmy koktajle i wróciliśmy do zabawy
-Pamelko, kochanie, no to teraz ty- powiedział słodziutko Zayn
-Pytanko, czy zadanko?
-Boję się- jej wyraz twarzy... bezcenny!
-Pytanie chcę- odparła
-No weź, ja chcę zadanie!
-A ja chcę pytanie
-No proszę- znów popatrzył tymi swoimi oczkami, a Pamela poddała się
-Dobra, dawaj te zadanie
-Masz przebiec bo parkingu z doniczką w samych rajstopach
-I znów wracam do pytania- odparła z wytrzeszczonymi oczami
-O nieee, ty masz doniczkę i wypad po rajstopy!
Pozbieraliśmy Pamelę i podaliśmy jej doniczkę. Ta włożyła rajtuzy i zaczęła biegać po pobliskim parkingu. Chłopacy tarzali się po podłodze, a ja przez przypadek upuściłam drinka, którzy wylał się na leżącego Liama. Wstał wstrząśnięty i chyba nie do końca wiedział, jak to się stało
-O jeju, przepraszam- powiedziałam, i chwyciłam szmatkę, którą wycierałam jego koszule
-Nie ma sprawy, idę się przebrać- odparł z uśmieszkiem i udał się do swojej sypialni
Pobiegłam za nim i wbiegłam do pokoju. Nie byłam tu jeszcze, a pomieszczenie było bardzo przytulne.
Liam podszedł do szafy, wpatrywał się przez chwile na swoje 'wyposażenie'
Podeszłam do niego i przewracałam w wieszakach
-To jest świetne!- powiedziałam i podałam mu kracianą koszulę.
Chłopak przytaknął i zaczął zdejmować mokrą bluzkę. Byłam oszołomiona. Wpatrywałam się w niego jak... jak... jak w obrazek. Chłopak jest nieźle wyćwiczony. Po jakimś czasie wyrwał mnie z 'transu'
-No i jak?- zapytał robiąc piruet
-Jest świetnie- odparłam
W pewnym momencie do pokoju weszła Pamela
-O jejkuu, jak wy tu świetnie wyglądacie- powiedziała pokazując mi zdjęcie, na którym ja i Liam całowaliśmy się
-Louis, ty dupku, miałeś to usunąć!- wrzeszczałam i znów udałam się za nim w pogoń, jednakże zatrzymał mnie Liam
-Wiesz, to na serio fajne zdjęcie- powiedział z uśmieszkiem
Jeszcze raz uważnie się przyjrzałam fotografii. Było idealne, a my wyglądaliśmy świetnie
-Nic nie dodam, nic nie ujmę- odparłam
Staliśmy tak jeszcze chwilkę, lecz przerwał nam donośny krzyk
-Wódka się skończyła!! Chodźcie do sklepu!
"no tak, jak się integrować, to z alkoholem"- pomyślałam

środa, 23 maja 2012

Rozdział 6- Walkę na śmierć i życie czas zacząć


-Okłamujesz mnie!- wrzasnęłam
-No przysięgam, że tylko się wygłupialiśmy!
-Na dyskotece byliście do siebie przyssani!
-Drinki zadziałały!
Caren wymigiwała się ze wszystkiego, o co ją pytałam lub potwierdzałam. Zrobiła się lekko czerwona, więc spasowałam. Spojrzałam w jej stronę. Znałam dobrze minę, którą w tej chwili wyrażała. Chciała mnie o coś zapytać, o coś, co sprawi mi problem, aby odpowiedzieć
-No to pytaj- powiedziałam wzdychając głośno
Popatrzyła na mnie, była lekko zmieszana
-No.. a u ciebie.. dobrze się czujesz? Znaczy czy trzymasz się?- zapytała jąkając się
Nigdy nie wyrażałam swoich uczuć. Prawda była taka, że sytuacja z poprzedniego dnia odbiła się na mnie, i to solidnie. Gdy pytano mnie o sytuacje z mojego życia, starałam pokazać obojętność, to pozwalało mi szybciej zapomnieć, co też postanowiłam uczynić w tej chwili 
-Tak, wszystko w porządku- odparłam
-Może należało by zgłosić to na policję  
-Proszę, nie zaczynaj z policją, nic mi nie jest, dobra?
-A gdyby..- przerwałam jej
-Koniec już, ja odpuściłam, więc ty też odpuści
Kolejne minuty trwaliśmy w ciszy, jednakże Caren znów chciała o cos zapytać
-Co tym razem- zapytałam ze znudzeniem
-A co będzie z Marcinem?
Tym pytaniem zagięła mnie. Sama nie znałam odpowiedzi. Nie wiedziałam, czy jesteśmy jeszcze razem. Miałam wczorajszą sytuację potraktować jako zerwanie, czy zwykłą kłótnie. Byłam strasznie wściekła. Zostałam ‘prawie’ zgwałcona, a on przejął się Liam’em, który podtrzymywał  nie na duchu. Przez najbliższy czas nie chciałam rozpatrywać związku z nim. Teraz potrzebuje przerwy, to wszystko
-Chyba dobrze- nie miałam zamiaru mówić nic więcej
-Teraz to ty mnie okłamujesz
-Dobra.. kurwa jest strasznie, okej? Nie wiem co z nim, może nawet z nim nie jestem, jasne? To chciałaś usłyszeć
-Tak, ale nie taki sposób- odparła
Ręce mi opadły. Zaczęłyśmy gadać na inne tematy, typu rodzina, nowy ojczym i szkoła
-O Boże!- wrzasnęła
-Co się stało?
-Za 5 dni wracamy do szkoły!
-Ej, nie uduś się, zluzuj spodnie, okej? Zawsze trzeba kiedyś do niej wrócić
-Ale ja nie mam zamiaru
-Ty przynajmniej zostajesz tu, a jadę Londynu
-Wolę być na twoim miejscu, jesteś w świetnej szkole, masz świetne oceny, a poza tym już za 2 tygodnie zdajesz do Issen-Dance
-To chyba jako jedyne mnie cieszy
-Stresujesz się?
-Jakoś nie za bardzo
-A jak zajęcia?
-Nie masz pojęcia, jak bardzo się cieszę widząc tą idiotkę po raz ostatni!
-Ponoć jest geniuszem tanecznym
-Oraz zakompleksioną damą, która potrzebuje faceta
Wybuchłyśmy śmiechem, i nie mogłyśmy się uspokoić. Mimo tego, że panna Mia tańczyła świetnie, jest arogancka i zbyt pewna siebie
-Może pójdziemy na zakupy? Zapytała
Zgodziłam się od razu. Poszłyśmy do centrum LA i rzuciłyśmy się na sklepy. Były to chyba największe zakupy, które odbyłam. Wchodziłyśmy do przebieralni, ubierałyśmy się, wychodziłyśmy i oceniałyśmy. Kupiłam kilka par bokserek, bluz z motywem Londynu (zaopatrywałam się już na wyjazd do szkoły), buty na koturnie, biżuterie, 2 pary trampek. Owszem, miałam dość sporo oszczędności. Zawsze oszczędzałam, aby potem móc ostro zaszaleć. Postanowiłyśmy udać się do KFC. Byłam strasznie głodna, co dało się usłyszeć. Za każdym razem, gdy burczało mi w brzuchu Caren zwijała się ze śmiechu
-O co ci chodzi, wiesz, że nad tym nie panuję!- moja wypowiedź spowodowała, że ta całkowicie wybuchła śmiechem. Podeszłyśmy do kasy, zamówiłam kurczaka w panierce, a Caren hamburgera i frytki. Wzięłyśmy nasze tacki i zaczęłyśmy rozglądać się za wolnymi stolikami. W pewnym momencie spostrzegłam, że przy pobliskim stoliku siedzi grupka chłopaków, którzy rzucają jedzeniem po całym lokalu. Od razu wiedzieliśmy, że to cała zgraja 1D. Podeszłyśmy do nich od tyłu, ja zakryłam oczy Liam’owi, a Caren Niall’owi
-Kto to?- zapytali Liam i Niell
Dałam chłopakom znać, aby nie podpowiadali
-Niall, to chyba ta ładna kasjerka- reszta chłopaków zaczęła się śmiać
-No wiesz co?!- żartobliwie się oburzyłam
‘Puściłam jego oczy’ i usiadłam do stolika
-Ooo- odpowiedzieli razem
-Sorki, nie wiedziałem, że to ty- odparł Liam
-A co? Wolałbyś śliczna kasjerkę?
Pozostali odparli donośnym „oooooo”
Rozmowa się rozkręciła, rzucaliśmy wszystkim, czym tylko się dało, za co Niell o mało nas nie pozabija
-Jak można tak robić?- zapytał ‘zapłakany Niall’
Odparliśmy śmiechem. Gdy chciałam rzucić marchewką, Louis krzyknął "NIEEE!", przeleciał przez stół i w locie wyrwał mi z rąk pomarańczowy "cud"
-Już maleństwo, jestem przy tobie- powiedział Louis głaszcząc marchewkę 

 ***
-Ej, a może tak kręgle?- zaproponował Harry
W sumie nie był to głupi pomysł, a ja miałam ochotę się rozerwać. Wszyscy przytaknęliśmy.
-No to jesteśmy umówieni, ja muszę już iść- odparłam
-A to niby czemu?- zapytali chórem
-Muszę jeszcze pozałatwiać papierkowe sprawki w domu
-Te na temat szkoły i przesłuchań?- zapytała Caren
-Dokładnie- powiedziałam
-Zaraz zaraz, jakie przesłuchanie?- zapytał Louis
Nie chciałam się za bardzo chwalić, a wtedy Caren zrobiła to za mnie
-Rouse zdaje na akademię Issen-Dance, jest to jedna z najlepszych akademii na świecie
Lekko opadły im miny i chórem zaczęli zadawać mnóstwo pytań
-A jaki przydział?- zapytał Zayn
-Taneczny- odparłam, tym razem ja
-Ty tańczysz?- znów zapytali razem
-Tak, od 8 lat- powiedziałam z uśmiechem
I znowu zaczęli się przekrzykiwać.
Jeszcze jakieś pół godziny wypytywali mnie o taniec i szkołę, później przerwałam tą rozmowę
-Zapomnieliście o kręglach, czy nie?- krzyknęłam
Pogadaliśmy jeszcze chwilkę i wróciłam do domu. Gdy byłam już w domu moja matka i David rzucili mi się na szyje
-Gdzieś ty była- zapytali krzycząc
-Przepraszam, nocowałam u Daniele a nie mogłam was poinformować, bo komórka mi siadła
Przez jakąś godzinę robili mi wykład na team tego, że jestem nieodpowiedzialna
-Wiesz, teraz mam wątpliwości, czy mam cię w ogóle puścić do tej całej Issen-Dance
W tym momencie przegięła strunę
-To był tylko jeden raz, rozumiesz?- wrzasnęłam i udałam się do pokoju.
Rzuciłam się na łóżko. "Coś ostatnio za często gapię się na sufit"- pomyślałam. O taaak, to było w moich nawykach. Leniwie podniosłam się i załączyłam laptopa. Wpisałam w wyszukiwarce "Issen-Dance". Wyskoczyło mi wiele informacji. W grafice zobaczyłam budynek szkoły oraz hale taneczne i tego typu inne. To nie była szkoła, to nie był uniwersytet, ani akademia. To raczej luksusowy hotel. Był niesamowity. Pokoje uczniowskie były jak sypialnie księżniczek. Aby się tam dostać trzeba być albo bardzo utalentowanym, albo bardzo sławnym. Dowiedziałam się też, że "Issen-Dance" nie ma tylko kierunku tanecznego, ale posiada też zajęcia muzyczne- śpiew. Zobaczyłam zdjęcia hali, w której odbywały się zajęcia- istny cud! Weszłam na stronę szkoły i poczytałam informacje. Szkoła nosi w sobie nazwisko jej założycielki, a mianowicie Mishele Issen. Jest to niesamowita osoba, a także moja idolka. Kliknęłam na formularz zgłoszeniowy i szybko zaczęłam go wypełniać. Spojrzałam na zegarek, była godzina 15:30.
"Kurwa, przecież oni mają być o 16!" Wleciałam do łazienki, wzięłam szybki prysznic. Rzuciłam się na szafę i wyjęłam z niego zestaw, który bardzo mi się spodobał, kupiłam go na zakupach z Caren. Jeszcze raz poszłam do łazienki i układałam włosy. Postawiłam na rozpuszczone, lekko sfalowane na końcach. Jeszcze raz spojrzałam na zegarek. Za pięć minut wybije 16. Chłopcy byli punktualnie. Udaliśmy się do znanego mi dużego wozu i udaliśmy się na kręgielnie. Po 20 minutach byliśmy na miejscu. Chłopaki zapłacili i udaliśmy się do wynajętych dwóch torów. Zrobiliśmy dwie drużyny. W pierwszej byłam ja, Liam i Niall, a w drugiej Caren, Louis, Zayn i Harry
-Chłopaki, ale ja nigdy w kręgle nie grałam, i zapewne grać nie umiem
-No to może przed pojedynkiem przypomnimy sobie co nieco, a Rouse załapie i stoczy się walka- powiedział Louis, ostatnie słowa powiedział tak, jak w filmie, co ubawiło nas. 
Wzięłam ze stojaka "kosmiczną" kulę, była świetna. Poczułam, że ktoś położył dłoń na moim ramieniu 
-Nauczyć się grac?- zapytał Liam 
-Jasne- odpowiedziałam 
Poszliśmy razem na tor, złapał mnie w pasie i kierował ręką, którą trzymałam kule, pokazywał mi krok po kroku, co i jak
-I już, nic trudnego- powiedział 
Rzuciłam w jego stronę uśmiech i dołączyliśmy do reszty 
-Dobra, walkę na śmierć i życie czas zacząć- powiedział- ale chwila, zjem jeszcze marchewkę- wyciągnął z kieszeni marchewkę i zaczął ją wcinać. Wszyscy padliśmy ze śmiechu
-Zaczynamy! Rouse, ty pierwsza- powiedział Harry 
Wzięłam swoją ulubioną kulę i stałam naprzeciw toru, rozbiegłam się, zamachnęłam i puściłam kulę. Leciało idealnie prościutko
-Nie może być..- nie dokończył Louis ponieważ przerwał mu dźwięk z głośnika krzyczący "STRIKE".
Piszczałam i skakałam z radości
-Rouse, nie grasz- Zayn
-Hahah, cienias!- wrzasnęłam 
Kilka razy pod rząd miałam strike, co bardzo mnie cieszyło. Moja drużyna przegrała, po czym poszliśmy na lody
-Wiecie co, chodźmy do naszego apartamentu- zaproponował Niall
Po 30 minutach byliśmy na miejscy. Wpadłam pierwsza do domu i rzuciłam się na kanapę
-Co robimy?- zapytałam 
-Zagrajmy w prawdę i wyzwanie- zaproponowała Caren 
Usiedliśmy w kółku i zabawa się zaczęła. Było mnóstwo dziwnych pytań i zadań 
-Louis, prawda czy wyzwanie- zapytał Liam 
-Wyzwanie
-Masz wyrzucić wszystkie swoje marchewki przez okno- powiedział 
Louis popatrzył na niego z miną "chyba cię pierdolnęło" 
Po zmuszaniu Louis wziął z lodówki marchewki, otworzył okno i przez 10 minut żegnał się z nimi
-No dalej- krzyknęliśmy wszyscy
Louis zamknął oczy i wyrzucił marchewki, myślałam, że zaraz się rozpłacze 
-No już stary, to były dobre marchewki- pocieszał go Niall 
Znów wróciliśmy do zabawy 
-Rouse, prawda czy wyzwanie- zapytał mnie Louis 
-A niech będzie wyzwanie- powiedziałam dumnie
-Okej więc ty masz... hmm... o już wiem! Masz pocałować Liama!